czwartek, 7 czerwca 2012

2

Może dla niektórych całość bloga jest niezrozumiała, dlatego spróbuję wam ją wyjaśnić. Otóż, Emily wspomina jak poznała chłopaków z One Direction. To było 2 lata temu.

_____________________________________________________________________________________

- Nie mogłaś mi powiedzieć!- nakrzyczałam na Julie kiedy wyszłyśmy z domu chłopaków.
- Nie dałaś mi dojść do słowa! Byłaś strasznie uparta!- broniła się moja przyjaciółka.
- Ale mogłaś dać mi do zrozumienia, że to oni!
- Nie widziałaś jak na nich patrzę!?
- Ostatnio patrzysz tak na każdego chłopaka, który potencjalnie wygląda na wolnego!
Nic nie odpowiedziała tylko z oka spłynęła jej łza. Obróciła się na pięcie i zaczęła ode mnie odchodzić.
- Julie! Czekaj!- wołałam za nią, lecz ona nawet się na mnie nie spojrzała.
Żałowałam tego co zrobiłam, przecież to nie jej wina. To ja zrobiłam z siebie idiotkę, nie ona. Zaczęłam krytykować kogoś, kogo zupełnie nie znałam. Na samą myśl wizyty u chłopaków robi mi się niedobrze. Kiedy obejrzałam to fatalne nagranie, na którym śpiewają zamiast przeprosić, ja rzuciłam Harry'emu gniewne spojrzenie i po prostu wyszłam. Tak wiem, zachowałam się beznadziejnie, ale wtedy tylko na tyle było mnie stać. Tak ogólnie to jestem dosyć charakterna. Lubię mieć swoje zdanie. Jednak z upływem czasu żałuję, że tak postąpiłam. Nie powinnam oceniać ludzi po pozorach i jeszcze w dodatku pokłóciłam się z Julie. Muszę to naprawić. Zacznę od chłopaków. Wymyśliłam,że upiekę im ciasto. Może to nie jest jakiś nieziemski pomysł, ale na inny nie mogłam wpaść. Rodziców nie było w domu, więc spokojnie mogłam się zająć moim planem. Przygotowałam wszystkie składniki na szarlotkę i zaczęłam wyrabiać ciasto. Włączyłam ulubioną muzykę i tak się w to wciągnęłam, że po chwili cała kuchnia była w mące. Mam nadzieję, że chociaż będzie im smakowało. W myślach ułożyłam już sobie krótkie przeprosiny, które należałoby powiedzieć. Po dwóch godzinach byłam już gotowa do wyjścia. Założyłam jakąś sukienkę (żeby zaznaczyć powagę sytuacji), złapałam ciasto, którego zapach roznosił się po całym domu i wyszłam. Mam nadzieję, że będzie smakowało równie dobrze co wyglądało. Muszę przyznać, że byłam lekko stremowana, jakby nie było byli gwiazdami, wprawdzie ja ich nie kojarzyłam, ale zaufałam Julie. Drżącą ręką zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi. Chwilkę poczekałam i moim oczom ukazał się Liam. Przeczytałam gdzieś, że jest spokojny. Lekko odetchnęłam, ale po chwili przypomniałam sobie artykuł o szalonym dentyście, który wyrywał niegrzecznym dzieciom zdrowe zęby, też mówiono, że był spokojny. Szybko odgoniłam te myśli. Już wiem co miała na myśli Julie mówiąc, że za dużo czytam.
- Yyyy.... cześć.- zaczęłam i mimowolnie wyobraziłam sobie Liama w lekarskim fartuchu.
- Część, coś się stało? Czemu masz taką minę?- spytał, a ja lekko się przeraziłam.
- Nie, wszystko dobrze. A właściwie to niedobrze.- zaczął plątać mi się język.- Bo ja.. ja przyszłam was przeprosić.- odruchowo pokazałam na ciasto. Widać było, że jest zaskoczony.
- Ja się na ciebie nie gniewam, każdy ma prawo do własnego zdania.
- Ale nie powinnam was krytykować, bo nawet was nie znałam i nie słuchałam co śpiewacie.
- Przeprosiny przyjęte, pozostało ci jeszcze przekonać resztę.- zaprosił mnie do środka.
Stanęłam niepewnie między filarami w salonie, ale nikt nawet na mnie nie spojrzał. Wszyscy byli zapatrzeni w telewizor. Odchrząknęłam, ale po chwili już tego żałowałam.
- O, kto nas odwiedził. Nasza nowa sąsiadka.- uśmiechnął się sztucznie Harry.
- Nie przyszłam się kłócić. Zrozumiałam, że popełniłam błąd krytykując was. Przepraszam.
Wszyscy na mnie dziwnie popatrzeli, chyba się tego nie spodziewali.
- Skoro nie wiedziałaś jak śpiewamy to czemu to zrobiłaś?- spytał Zayn.
- Sama nie wiem. Przepraszam.
- Chłopaki, nie widzicie, że żałuje tego co zrobiła?- zwrócił się do chłopaków Liam.- Niall, ona przyniosła ciasto na przeprosiny.....
- Ciasto?- spytał blondyn- Wiecie chłopaki, tak właściwie to nic się nie stało...- nie dokończył tylko rzucił się na szarlotkę.
Po chwili  przyłączyli się pozostali, tylko nie Harry. On wciąż siedział na kanapie. Podeszłam do niego.
- Ja naprawdę nie chciałam was urazić- położyłam mu swoją dłoń na ramieniu, ale on ją zrzucił.
- Następnym razem zanim coś powiesz to się zastanów, ok?!- wybiegł do swojego pokoju.
Chłopcom chyba naprawdę smakowała szarlotka, bo po chwili nic nie zostało, nawet nie zdążyłam jej spróbować.
- Ja już muszę lecieć, wpadnijcie kiedyś do mnie.
- Oczywiście, będziesz naszą ulubioną sąsiadką, będziemy wpadać po szklankę cukru.- zaśmiał się Louis.
- Nie ma sprawy.- wyszłam.
Po minucie byłam już w domu, powoli zbliżał się wieczór. Obejrzałam jakiś nudny film i wyszłam na balkon. Miałam świetny widok na dom chłopaków. W pewnej chwili przez okno wyjrzał Harry, nie był zadowolony na mój widok. Nie zamierzałam się z nim kłócić,więc  poszłam do swojego pokoju i zadzwoniłam na skypie do Julie. Myślałam, że nie odbierze, ale zrobiła to. Przepraszałam ją chyba godzinę, wreszcie mi wybaczyła. Postanowiłam, że w związku z tym, że wypełniłam wszystkie dzisiejsze misje mogę położyć się spać. O dziwo usnęłam dosyć szybko, zazwyczaj jest przeciwnie. Śnił mi się... delfin. Nie wiem czemu. O świcie zadzwoniła do mnie Julie. Myślałam, że coś jej zrobię.
- Haloo?- spytałam zaspana.
- Chłopaki są w szpitalu! Zatruli się!- krzyczała i płakała jednocześnie.
- Co?!
- Tak! Tylko Harry dobrze się czuje!
Rozłączyłam się. A co jeżeli zatruli się moim ciastem? Harry go nie jadł, a inni tak. Teraz to już na pewno mi nie wybaczy.

_________________________________________________________________________________
Witam po długiej przerwie! Zapraszam do komentowania i do zobaczenia w następnym:)